Nadszedł ten czas, kiedy mogę coś napisać o życiu :D o moim życiu ;) bo w końcu blog jest "o życiu i żarciu", więc nie tylko o żarciu, ale też o życiu HAHAHA zakręcona ja, niczym masło maślane ;)
Od nowego roku miało być już bez postanowień, przyrzeczeń i innych takich, ale nie... spięłam się i postanowiłam (a jednak ;) ) coś zrobić ze sobą, ze swoim życiem, wziąć w swoje ręce swoje ciało i duszę ;) Jakoś od samego początku roku wszystko się chrzani i w rodzinie i ze znajomymi, tak więc czas powiedzieć KONIEC! Koniec złej passy, niech się dzieje wola nieba, MUSZĘ czuć się dobrze, być zadowolona z siebie, a wtedy wszystko to co mnie będzie otaczało też będzie pozytywne, "negatywami" nie chcę się już przejmować!
Od piątego stycznia powróciłam do smacznego, zdrowego odżywiania się i postanowiłam regularnie ćwiczyć, to jest to co uważam za priorytet kiedy chcemy pozytywnie myśleć, czuć się dobrze i być po prostu szczęśliwym :) To ma być mój lek na całe zło :)
Napisałam "powróciłam do smacznego, zdrowego odżywiania", ponieważ dwa lata temu (02.2013) miałam na tyle siły w sobie, że zechciałam zmienić swój wygląd, swoje ciało i dzięki wsparciu dietetyka zmyłam z siebie 20 kg syfu.
Przez ostatnie miesiące zauważyłam, że trochę się opuściłam w tym wszystkim, zaczęłam nieregularnie jeść, mało pić, a na wadze zaczęło przybierać. I znów nadszedł ten czas, by powiedzieć sobie STOP tak już być nie może :) Regularne jedzenie, zdrowe jedzenie, silna motywacja z każdej strony, ale przede wszystkim w sieci, gdzie poznaje tak wiele osób, które podziwiam za wytrwałość. Jeżeli one potrafią, to dlaczego nie ja :)
Jak narazie opieram się na przepisach i ćwiczeniach Ewy Chodakowskiej, czasem robię coś po swojemu, ale wciąż zdrowo, albo sięgam po przepisy od dietetyka... a czasem zgrzeszę, jestem tylko człowiekiem i błądzić ludzka rzecz ;) ale wyrzuty sumienia powodują, że szybko wracam do "normy" ;)
Oto moje postanowienie, trzymanie się w zdrowiu, zdrowo i dla zdrowia, dla siebie! (no może też dla moich bliskich, bo gdy jestem z siebie niezadowolona to też jestem wstrętna dla męża, dziecka, po prostu udziela się wszystkim :/ ). Piszę to tu bo wierzę, że ktoś to przeczyta i będzie trzymał za mnie kciuki. A tymczasem biegnę do kuchni przygotować pyszną kolację :)
MIŁEGO!!! :)
Super, trzymam za Ciebie kciuki....i za siebie też:-) właśnie kupiłam składniki na pycha koktajle na jutro B-) niby tydzień na nartach też upłynął w ruchu tylko pani z hoteliku nas tak karmiła że....o mamo! Jutro biorę się ostro do roboty :-)
OdpowiedzUsuńNo Marta kto jak nie ty!!! Do roboty, czas skończyć rzeźbić to co zaczęłaś ;) :)
Usuń