wtorek, 20 stycznia 2015

Byle do przodu :)

Nadszedł ten czas, kiedy mogę coś napisać o życiu :D o moim życiu ;) bo w końcu blog jest "o życiu i żarciu", więc nie tylko o żarciu, ale też o życiu HAHAHA zakręcona ja, niczym masło maślane ;)
Od nowego roku miało być już bez postanowień, przyrzeczeń i innych takich, ale nie... spięłam się i postanowiłam (a jednak ;) ) coś zrobić ze sobą, ze swoim życiem, wziąć w swoje ręce swoje ciało i duszę ;) Jakoś od samego początku roku wszystko się chrzani i w rodzinie i ze znajomymi, tak więc czas powiedzieć KONIEC! Koniec złej passy, niech się dzieje wola nieba, MUSZĘ czuć się dobrze, być zadowolona z siebie, a wtedy wszystko to co mnie będzie otaczało też będzie pozytywne, "negatywami" nie chcę się już przejmować! 



Od piątego stycznia powróciłam do smacznego, zdrowego odżywiania się i postanowiłam regularnie ćwiczyć, to jest to co uważam za priorytet kiedy chcemy pozytywnie myśleć, czuć się dobrze i być po prostu szczęśliwym :) To ma być mój lek na całe zło :)
Napisałam "powróciłam do smacznego, zdrowego odżywiania", ponieważ dwa lata temu (02.2013) miałam na tyle siły w sobie, że zechciałam zmienić swój wygląd, swoje ciało i dzięki wsparciu dietetyka zmyłam z siebie 20 kg syfu.



Przez ostatnie miesiące zauważyłam, że trochę się opuściłam w tym wszystkim, zaczęłam nieregularnie jeść, mało pić, a na wadze zaczęło przybierać. I znów nadszedł ten czas, by powiedzieć sobie STOP tak już być nie może :) Regularne jedzenie, zdrowe jedzenie, silna motywacja z każdej strony, ale przede wszystkim w sieci, gdzie poznaje tak wiele osób, które podziwiam za wytrwałość. Jeżeli one potrafią, to dlaczego nie ja :)
Jak narazie opieram się na przepisach i ćwiczeniach Ewy Chodakowskiej, czasem robię coś po swojemu, ale wciąż zdrowo, albo sięgam po przepisy od dietetyka... a czasem zgrzeszę, jestem tylko człowiekiem i błądzić ludzka rzecz ;) ale wyrzuty sumienia powodują, że szybko wracam do "normy" ;)



Oto moje postanowienie, trzymanie się w zdrowiu, zdrowo i dla zdrowia, dla siebie! (no może też dla moich bliskich, bo gdy jestem z siebie niezadowolona to też jestem wstrętna dla męża, dziecka, po prostu udziela się wszystkim :/ ). Piszę to tu bo wierzę, że ktoś to przeczyta i będzie trzymał za mnie kciuki. A tymczasem biegnę do kuchni przygotować pyszną kolację :)


MIŁEGO!!! :)

sobota, 10 stycznia 2015

Zabójczy omlet

Jak ważne jest śniadanie, nikomu nie trzeba chyba mówić. Śniadanie to podstawa, żeby móc funkcjonować na maksymalnych obrotach. Inaczej myślimy o "burczącym" brzuchu (przynajmniej ja tak mam :P ). Po drugie głodny Polak to zły Polak - coś w tym jest ;)

Dzisiejsze, sobotnie śniadanie było baaardzo syte, nawet nie spodziewałam się, że aż tak (nie dojadłam i resztki zjadł mężulo ;) :P ). W ostatnim poście wspominałam, że przepisy czerpię z udostępnionych na FB przepisów Ewy Chodakowskiej i to mój trzeci dzień :D
Omlet był polany słodkim musem śliwkowym (mus delicje! - polecam nie tylko do omletu!). Jak przyrządzić owe danie? Oto przepis:

Składniki :
- 4 jajka,
- 5-6 łyżek mąki pełnoziarnistej,
- 10 łyżek mleka 2%,
- oliwa z oliwek,
- 200 g śliwek mrożonych,
- 2 łyżeczki miodu,
- sól morska,
- cynamon.

Śliwki rozmroziłam i wrzuciłam do rondelka. Na małym ogniu podgrzewałam, po czym dodałam cynamon i miód. Od czasu do czasu mieszałam. W momencie kiedy śliwki były już bardzo miękkie, wręcz powstał z całości sos, zdjęłam z ognia i zblendowałam na mus.
Jaja roztrzepałam w misce ze szczyptą soli. Dodałam mąkę i mleko, po czym wszystko wymieszałam do jednolitej konsystencji. 
Patelnie wysmarowałam oliwą z oliwek, rozgrzałam na ogniu i wylałam na nią moją "miksturę" z jaj :) Omlet pięknie się ściął, udało mi się go nawet przełożyć na drugą stronę, tak aby obie były lekko zarumienione. Po zdjęciu z ognia omlet ułożyłam na talerzu i polałam musem śliwkowym :)

SMACZNEGO!!!

To żadna sztuka kulinarna zrobić omlet, więc gorąco polecam i namawiam wszystkich do spróbowania tego przepisu :)




piątek, 9 stycznia 2015

Ryż z cukinią i pomidorami

Wraz z przyjściem Nowego Roku, nadszedł czas na jeszcze zdrowsze jedzenie, regularne jedzenie i baaardzo warzywne :)
Skusiłam się wykorzystać przepisy pewnej znanej osoby, słynącej z mobilizowania i nakłaniania ludzi do zdrowego stylu życia i do ćwiczeń. Mam tutaj na myśli Ewę Chodakowską, która udostępniła na swoim profilu na Facebook`u przepisy na cały tydzień. To dopiero mój drugi dzień, który realizuję, ale z ręką na sercu muszę stwierdzić, że są one zdrowe, ale przede wszystkim SMACZNE!!!
Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić przepisem na ryż z cukinią i pomidorami. Jest to prosty i szybki sposób na pyszne danie. 
Potrzebne nam będą następujące składniki:
- woreczek brązowego ryżu,
- dwie niewielkie cukinie,
- 2 pomidory (ja użyłam puszkę krojonych pomidorów),
- oliwa z oliwek,
- słonecznik,
- natka pietruszki,
- sól morska lub himalajska,
- pieprz czarny,
- pieprz ziołowy,
- majeranek,
- lubczyk,
- kurkuma.


Brązowy ryż ugotowałam w lekko osolonej wodzie. Ryż brązowy ma to do siebie, że musi się gotować dosyć długo bo około 30 minut. Myślę, że nie będzie dużym grzechem, gdy następnym razem użyję ryżu basmati. W tym czasie obrałam cukinie i pokroiłam je w kostkę. 
Oliwę z oliwek rozgrzałam na patelni i dodałam cukinię. Po około 3 minutach dodałam pomidory z puszki (wg przepisu miały to być pokrojone w kostkę pomidory, wcześniej sparzone i obrane ze skórki, ja wykorzystałam to co dostępne w lodówce, no i powiem szczerze, że poszłam na łatwiznę ;) ). Całość dusiłam 10-15 minut. Przyprawiłam łyżeczką majeranku, lubczyku, szczyptą pieprzu ziołowego. Po ugotowaniu ryżu dodałam go do warzyw i posypałam odrobiną kurkumy.
Całość wyłożyłam na talerz, posypałam natką pietruszki i słonecznikiem.
Cena wszystkich składników to około 8 zł.


SMACZNEGO!!!