wtorek, 15 listopada 2016

Poczuj wszystko czyli ...

... Feel everything jako hasło kolejnej kampanii w której mam okazję uczestniczyć :) Dzięki Streetcom mogę podzielić się swoimi własnymi spostrzeżeniami i wrażeniami, ale również rozdając produkt do testowania w postaci prezerwatywy i żelu intymnego SKYN, mogłam i wciąż mogę usłyszeć opinie innych. 



Nie wchodząc w szczegóły, a mając ogólny obraz o produktach firmy SKYN mogę śmiało potwierdzić, że są bardzo wysokiej jakości, a satysfakcję rozmówcy wyrażali poprzez szczery uśmiech i rozmowę, którą raportowałam na stronie Streetcom. Nie spotkałam się z zupełnie negatywną opinią, natomiast zderzyłam się ze sceptycyzmem, gdzie rozmówca podchodził z dużą rezerwą do produktu i nie widział, a może nie chciał zauważyć różnicy ;) Dobry produkt, usatysfakcjonowanie, miłe wrażenia, to jest to co przeważało w opiniach :) Krótko mówiąc z PRODUKTEM SKYN jesteśmy na TAK :)

#SKYN


#feeleverything


sobota, 7 maja 2016

Słodkie chwile z Werther`s Original

Absolutnie najsłodsza kampania w jakiej brałam udział :) Niewiarygodnie ucieszyła mnie informacja, że będę ambasadorką tego słodkiego testowania, bo właśnie dawno dawno temu ....
oj takie właśnie wspomnienia mam z tymi cukierkami, dzieciństwo, słodycz, miłe chwile :)


Pamiętam jak dziś te śmietankowe landrynki o niepowtarzalnym smaku, bo chyba żadne inne cukierki tak nie smakowały jak Werther`s Original, no i ta reklama w telewizji ;) Teraz cukierki są w nieco innej odsłonie, mają w sobie karmelowe nadzienie, które powoduje, że cukierek jest bardziej przystępny dla najmłodszych. Co jak co, ale mojemu synkowi najbardziej one przypadły do gustu :)


Ale nie tylko jemu ;) W trakcie dzielenia się cukierkami z innymi, wpadłam na pomysł, żeby tymi słodkościami poczęstować inne dzieci, a że pracuję w szkole to nie było z tym żadnego problemu :)
Jak można zauważyć na zdjęciach, im również smakowało ;)


Werther`s Original Creamy Filling zrobił furorę u mnie w domu i długo się nie utrzymał. Był zjadany przy każdej nadarzającej się okazji. Chwilka zapomnienia, wspomnień to to co kojarzy mi się z tymi cukierkami :) Polecam!


poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Kolejne testy!

Tym razem to nic do gotowania, jedzenia, smakowania :) Tym razem miałam okazję prać, prać
i jeszcze raz prać :D Moja pralka wyje (nie wiem czy z radości czy zużycia :P), a ja bez wytchnienia wrzucam jedno pranie za drugim ciesząc się czystością i całkiem przyjemnym zapachem ubrań <niuch niuch>
Do przetestowania miałam duet Ariel&Lenor. Paczkę z produktami do testowania dostałam na początku marca.



Próbek było na tyle, że mogłam podzielić się nimi z rodziną, przyjaciółmi i współpracownikami :)
Kapsułki Ariel 3 w 1 naprawdę sprawdzają się, efekty skuteczności są najbardziej widoczne na białym praniu. Natomiast płyn do płukania Lenor sprawia, że pranie jest miękkie, świeże i pachnące :)


Przekazując babci kapsułki, nie była nastawiona pozytywnie, ponieważ nigdy wcześniej kapsułek nie używała, ale przekonała się! Pierwszy plus to łatwość w użyciu, a drugi... brak wszędobylskiego rozsypanego proszku do prania :D Babcia jest na TAK :)




Podsumowując, z czystym sercem mogę polecić duet Ariel 3w1 i Lenor !!! Ja już zakupiłam kolejne kapsułki i butelki płynu do płukania Lenor :D :D :D


czwartek, 7 kwietnia 2016

Być ambasadorem fajna rzecz :)

UDAŁO SIĘ!!! :) Zostałam ambasadorem, testerem, opiniodawcą, zwał jak zwał, ale cieszę się bardzo, że mam możliwość spróbować i podzielić się danym produktem z najbliższymi. Z produktem, który dopiero co wchodzi na rynek, do sklepu, tak zwaną świeżynką :)

Pierwsza paczka, która dotarła do mnie dotyczyła kampanii WINIARY, rodzinnych zup Krajanek :) A wszystko to dzięki stronie Rekomenduj.to

  
Miałam możliwość spróbowania Krajanki jarzynowej, ogórkowej i buraczkowej i przyznam szczerze, że ta ostatnia najbardziej przypadła nam do gustu :) Najbardziej przypominała dany smak zupy :) Byłam zachwycona kiedy dosłownie w 20 minut mogłam cieszyć się gotową zupą na talerzu :) Wszystko dzięki połączeniu mieszanki Hortexowej - barszcz ukraiński i Krajanki buraczkowej :D :) :) 


A poniżej zdjęcie kapuśniaku z wykorzystaniem Krajanki jarzynowej. Dobra, aczkolwiek tak jak wspomniałam wcześniej preferuję buraczkową ;)


Kolejna kampania to serki Monte z dodatkami ze strony trnd. Miałam możliwość wypróbowania, aż ośmiu nowych wariantów jedzenia serka Monte.


Serki Monte to była naprawdę bardzo fajna alternatywa na szybką przekąskę! 
Brałam je przy okazji wyjazdów rodzinnych, na spacery, oczywiście przy takiej ilości serków mogliśmy obdarować najbliższych :) I muszę przyznać szczerze, że najbardziej przypadł mi do gustu Monte Cherry i Monte Crunchy mniam!!! Mój pięcioletni syn był fanem Monte Cookies i Monte Cacao Cookies :)


Z Monte 200 metrów pod ziemią ;)



Polecam Monte z dodatkami! A kolejne produkty właśnie testuję :) Już niedługo szybka recenzja produktów do prania kapsułki Ariel z płynem Lenor oraz smaków dzieciństwa czyli słodkich Werther`s Original :)

Olcia kusiłaś, namówiłaś i mam ;) Dzięki :*

czwartek, 18 lutego 2016

Przez żołądek do serca

Ktokolwiek by mnie nie zapytał co lubię jeść, a czego nie, zawsze odpowiadam, że lubię jeść WSZYSTKO :) I może dlatego tak trudno jest mi cokolwiek skrytykować, ale człowiek całe życie się uczy i może krytykiem kulinarnym nie jestem, ale warto w końcu powiedzieć na głos co mi pasuje, a co nie (ale to może nieco później) ;)
Czas walentynkowy już za nami i nie chce się chwalić :P, ale skromnie szepnę :P :P, że spędziłam go baaardzo miło. Był teatr, był spacer, kolacja, niezły apartman :P, no i Kraków, jedno z bardziej romantycznych miast jakie znam :) W tym poście chciałabym nieco przybliżyć miejsca, w których mieliśmy możliwość zjeść. 
Otóż kolacja była w restauracji, w której serwują sushi :) Jak wcześniej wspomniałam, u mnie nie ma problemu, że czegoś nie lubię, sushi to sushi wszystko dla ludzi ;) Za to moja druga połowa do tego typu jedzenia pomału zaczyna się przekonywać. To był nasz drugi raz w 77sushi i nie żałujemy tego wyboru, jest świeżo i smacznie, mogłabym tylko przyczepić się do "intymności". Przez to, że lokal w Krakowie jest mały, a stolików dość trochę, to można obserwować kto jak sobie radzi z pałeczkami, kto co zamówił, etc. 


Co nas pozytywnie zaskoczyło, to to, że już za pierwszym razem otrzymaliśmy kartę stałego klienta, która uprawnia do zakupów sushi w tym właśnie miejscu z 50% upustem. Rewelka, gdyż sushi nie należy do taniego jedzenia. Zanim przejdę, do tego co zamówiliśmy to muszę przyznać się, że mistrzami w jedzeniu pałeczkami nie jesteśmy hahaha ubaw po pachy :D ;D ;D ile trzeba się nagimnastykować, żeby coś włożyć do ust, dobrze że sushi nie je się na ciepło hahaha na bank wszystko mielibyśmy zimne, zanim wpadłoby nam do ust :P
Na przystawkę w ramach "poczekajki" otrzymaliśmy Wakame, czyli sałatkę z wodorostów :) i zamówiliśmy herbatę zieloną z wiśnią :)


A chwilkę czekaliśmy na Uramaki z pastą z ryby maślanej i set ten, czyli Ebi Ten (krewetka w tempurze, tykwa, ogórek, oshinko, sałata, majonez) z kampyomaki (japońska tykwa).


A że apetyt nas nie opuszczał, domówiliśmy Unagi Futomaki (węgorz, łosoś, awokado, ogórek, sałata, majonez, sos kabayaki) :)
Rachunek za to wszystko był w granicach 50 zł, wliczając już 50% upust na zakupione sushi.


Za pierwszym razem zamówiliśmy jeszcze Philadelphia Futomaki (łosoś, awokado, ogórek, sałata, serek Philadelphia) w omlecie, jednak trudno było pałeczkami chwycić to tak, żeby się nie rozleciało ;) ten specjał jest chyba dla stałych bywalców ;)

I tak, z pełnymi brzuchami pomaszerowaliśmy do teatru :) Na drugi dzień czekało na nas śniadanie w BonJour Cava przy ul. Piłsudskiego 5 oczywiście w Krakowie.


Śniadanie zostało wliczone w koszty noclegu, tak więc trudno jest mi powiedzieć ile za nie zapłaciliśmy faktycznie. Mieliśmy do wyboru trzy zestawy śniadań, gdzie wybraliśmy coś na słono. Nasz zestaw to sok pomarańczowy, dwie pasty śniadaniowe (do wyboru), pieczywo, sałatka z rukoli i pomidora, jajko (jakie? też można było wybrać, w naszym przypadku było to jajko na miękko) i herbata. Przez to, że chcieliśmy herbatę zieloną musieliśmy dopłacić po 3 zł za dzbanuszek :| hmmm i to nie było fajne. Wydaje mi, że nie jest to wielka różnica, dla restauracji czy to herbata zielona, czy czarna, a jednak w tym przypadku nie należała zielona do standardu. 

Pasta rybna i twarogowa
Pasta z oliwkami i jajeczna

Śniadania bardzo fajnie podane i smaczne, jedyne co mogliby zmodyfikować to pieczywo... marzyłam o czymś chrupiącym, może nawet ciepłym, a w tym przypadku ono trochę psuło całość. Co jeszcze mogę napisać o tym miejscu? Byłam zauroczona wyglądem restauracji, i tym co leżało na "wystawie", czyli tarty, croissanty mmmmm :)
No cóż, jak mogę ten wpis podsumować... w dobrym towarzystwie wszystko smakuje :) hihi 
 

sobota, 2 stycznia 2016

2016 CZAS START!

Nie zamierzam robić podsumowań całego roku, co takiego wydarzyło się dobrego, a co złego, tym bardziej, że więcej było tego drugiego :/ Dla mnie nie był to najszczęśliwszy rok, dlatego wierzę, że ten Nowy 2016 będzie pozytywny. Tak, wystarczy, że będzie pozytywny :) :D

Postanowienia, też robią się przereklamowane... co ja mogę sobie postanowić(?) kiedy moja silna wola jest poniżej jakiejkolwiek normy przyzwoitości :P Co niedziela sobie obiecuję "od jutra zacznę ćwiczyć, lepiej się odżywiać, zero podjadania, zero słodkości, muszę muszę muszę" i co? i psinco! wiecznie coś wyskakuje, jakiś piernik ze szklanego słoiczka wpadnie mi w rękę, to jakaś kawucha ze stacji benzynowej, no bo przecież wiecznie gdzieś wędrujemy, o restauracyjnych obiadkach nie wspomnę ... :/

Zerkam na kalendarz już dwa dni Nowego Roku, a ja zdążyłam poczuć nieco adrenaliny hihi korzystając z chwili znalazłam się na stoku Krasnal (sama nazwa wskazuje jak ogromny był ten stok :P:P:P) i mogłam poczuć jak to jest zjeżdżać na nartach. Pamiętam tylko te narteczki z dzieciństwa, plastikowe, które ledwo co wystawały poza stopę :P hahaha to były cudne chwile ;)
Ale wracając do moich piątkowych doznań, to muszę to jeszcze powtórzyć! Początkowo przerażona, potem coraz pewniej się czułam, a wszystko dzięki kuzynce, która podała kilka wskazówek co robić ;)

A dzisiaj nieco spokojniej przebiegł dzień, można by rzec, że "duchowo", ale koncertowo ;)
W Bytomiu został zorganizowany koncert charytatywny na rzecz chorego Wojtusia. Wszystko działo się w Kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa (bardzo ładny Kościół), a grał Zespół w Składzie :) Było kolędowo, nostalgicznie i wesoło :) Ja tam lubię takie klimaty ;) hmmm właśnie opisałam dwa dni z mojego życia, a pierwsze dwa dni Nowego Roku, ale nie nie NIE nic z tego, ten blog nie będzie dziennikiem z życia Pani K. co to to nie, jakoś tak "od tak" miałam ochotę coś wydziergać i poleciało ;) A teraz kilka fotek podsumowujących ;)

Zdrówka w tym 2016 ;) (niewyraźne zdjęcie, wiem, ale kto po północy miał wyostrzony wzrok ;) )


Zespół w Składzie i po prawej Tymek wsłuchany i rozśpiewany :)